Reaktywacja starego, pisanego rpg ze świata Wiedźmina, prowadzonego wcześniej na facebook'u. Wprowadzono jednak kilka zmian i poprawek.
Nie jesteś zalogowany na forum.
-Czy ty mi grozisz ? Myślisz że jestem jakimś tam grajkiem ? Może nie mam postury trolla, nie jestem genetycznie zmutowany aby być silniejszy, sprawniejszy, zręczniejszy mógłbym wymieniać w nieskończoność ale mi się nie chce. Ale mam przyjaciół którzy zawsze mi pomogą nawet jeśli mają mi pomóc w walce z wiedźminem -Powiedział Feran, widać było po nim że jest bardzo wkurzony.
-Po co wy się kłócicie ? Hmm oboje jesteście z innych "światów" -Powiedział Vincento po czym dodał -Ale w jednym sie z tobą zgodze Feran, zawsze ci pomożemy nawet jeśli byłaby to walka z wiedźminem a tego bym nie chciał. Bo musi mnie mistrz wiedźmin do kramu zaprowadzić a wolałbym dojść do kramu a nie do gniazda nekkerów jak to pan powiedział -Vin lekko się zaśmiał po czym powiedział do Ferana na ucho, niewidocznie i niesłyszalnie - Nie podskakuj do niego, zawsze ci pomożemy ale on by ci by ręką złamał kark, więc zluzuj troszeczke
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
Co za idiota, ale nic, przynajmniej nie będę miał na głowie strażników, ani szlachcianki z gryfem.
-Zanim jednak ruszymy do kramu, lub też do gniazda nekkerów to chciałbym chociaż wiedzieć kogo mam tam zaprowadzić, bo co ma zostać sprzedane już wiem.
Ostatnio edytowany przez Letho z Gulety (2015-09-15 20:02:59)
Memento mori
Offline
-A myślałem że podsłuchałeś jak się przedstawiamy, ja jestem Vincento la Ran a to są Eran i Feran, bracia -Powiedział Vincento po czym dodał
-Lecz zanim pojedziemy chciałbym dowiedzieć się troche więcej o tym turnieju -Powiedział Vin po czym spojrzał pytająco na Anne
-A jeśli mamy być prowadzeni to chcemy też wiedzieć prze kogo -Wtrącił szybko i wyraźnie Feran
Chyba ten wiedźmin naprawdę nie lubi grajków
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
Nie chcąc nikogo denerwować po prostu odpowiedział na zadane mu pytanie.
- Jestem Letho z Gulety najprawdopodobniej jeden z ostatnich wiedźminów ze Szkoły Żmii, niezbyt popularnej w Temerii, nie śpiewa się o nas pieśni, nie romansujemy z czarodziejkami, robimy to co do nas należy. Jeśli chcecie poznać moją renomę to zapraszam do Aedirn i dalej na południe.
Ostatnio edytowany przez Letho z Gulety (2015-09-15 20:17:15)
Memento mori
Offline
Panne wraz z jej kompanami wezwał strażnik a oni odjechali nawet się nie żegnając.
-Chyba już się nie dowiem o tym turnieju, to co zaprowadzisz mnie ? -Powiedział Vincento patrząc na odjeżdżających jeźdzców.
-I jeszcze jeśli miszcz może zaprowadzi nas pan do mistrza cechu ? Chcemy sobie jakieś mieszkanie sprawić -Powiedział Eran
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
Maestro zapewne nie ucieszy się na mój widok.
- Najpierw, zapraszam do spieniężenia klejnotów.
Naciągnął kaptur i zaczął wraz z Vincento i jego kompanami przeciskać się przez tłum. Monety dzwoniły w jego mieszkach, jednak gwar i tłum były tak wielkie, że nikt ani nie słyszał pobrzękiwania, ani nie zwracał na nich uwagi. Szli tak przez dłuższą chwilę. W końcu, gdy wydostali się z tłumu ludzi pędzących na jarmark, przyśpieszyli kroku i znaleźli się przy bramie do dzielnicy klasztornej.
-Spokojnie panowie, mój znajomy nie lubi się afiszować z pieniędzmi.
Kilka minut marszu i znaleźli się w znajomej wiedźminowi okolicy.
Ciekawe czy mieli za co się schlać. Pomyślał, gdy zatrzymał się przy loszku i obrócił w kierunku towarzyszy.
- To tutaj, wskazał drzwi naprzeciw wejścia do aresztu, wejdźcie i zaczekajcie chwilę, to bardzo ostrożny człowiek
Weszli, a Letho skierował się od razu do lady, gdzie zamienił kilka słów ze swoim znajomym po czym nastąpiła wymiana pakunków i na szyi wiedźmina pojawił się wężowy medalion, krótko potem ziemia zadrżała, a on mignąwszy na sprzedawce, wrócił do stojących dalej kompanów.
-Zapraszam, mój przyjaciel jest bardzo zainteresowany kupnem...
Odsunął się na bok i zaczął przekładać, między palcami, swój nowy nabytek.
Memento mori
Offline
Podszedł do sprzedawca i zaczął z nim rozmawiać.
-Witam, jestem Vincento la Ran i jak pana przyjaciel pewnie powiedział chciałbym wymienić mieszek drogocennych klejnotów na pieniądze- Powiedział Vincento po czym wyciągnął z kieszeni sporawy mieszek w którym był różnorakie klejnoty, od diamentów po szmaragdy.
-Ile mógłby pan za to dać ? -Spytał Vincento
Mam nadzieje że dość drogo, je opchne, zakwaterowanie w Wyzimie pewnie nie mało kosztuje
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
Sprzedawca zaczął przyglądać się zawartości mieszka, klejnotów było sporo, z czego kilka naprawdę wartych uwagi, widząc kilka okazów wartych nawet po kilka tysięcy orenów za sztukę, starał się ukryć emocję. Po wcześniejszej wymianie zdań z Letho wiedział, że o zarobek będzie ciężko, ale cóż jego konkurencja nie była zbyt duża. Oszacował wartość, po czym gapił się na kamienie dla zyskania chwili na zastanowienie, komu opchnąć je z zyskiem.
- No no, nie spodziewałem się ujrzeć w Wyzimie takich rarytasów, co jaśnie pan powie na 18 tysięcy orenów?
Memento mori
Offline
-18 tysięcy orenów ? Troche mało jak na takie klejnoty nie prawdaż ? 20 tysięcy orenów i umowa stoi -Powiedział Vincento z prawie niewidocznym uśmieszkiem
Pewnie i tak są warte więcej ale nikt by mi ich za tyle nie kupił
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
Sprzedawca zastanowił się chwilę, wiedział, że da radę sprzedać je z zyskiem.
- Niech tam, będzie 20 tysięcy, waćpan poczeka chwilę.
Zniknął w kącie i po dłuższej chwili wrócił z dwiema kasetkami.
- W każdej 10 tysięcy orenów.
Wybrał monety w najlepszym stanie, aby nie zrazić klienta, postawił kasetki na ladzie, otworzył je i zabrał mieszek z klejnotami.
Memento mori
Offline
Me zebrał monety z kasetek które wrzucił do dość sporgo worka który wyglądaj jak na pranie, który następnie schował do plecaka
-Dziękuje mości panie -Powiedział Vincetno po czym odwrócił się w stronę wiedźmina i powiedział
-Tobie miszczu też dziękuje, tu nasze drogi się chyba rozchodzą ale mam nadzieję że się jeszcze spotkamy -Powiedział Vincento po czym chciał już wyjść ale coś sobie przypomniał A tak muszę spytać o gdzie znajde kogoś od nieruchomości
-A i jeszcze jedno wiedzą panowie gdzie jest jakiś mistrz cechu, bądź gildi albo ktoś kto zajmuje się nieruchomościami ?
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
Wiedźmin szczęśliwy, że nie będzie musiał rozmawiać z Maestrem wyszedł z kąta i kierując się do wyjścia powiedział:
- Za bramą do handlowej części Wyzimy, jak się skręci w lewo jest warsztat kowalski, zapytaj tam o starszego cechu, ten zaprowadzi cię do pewnego bardzo majętnego kupca, który zajmuje się nieruchomościami, rozmawiając z kupcem przekaż mu pozdrowienia ode mnie. W końcu za tą Ekimmę jest mi coś winien.
Memento mori
Offline
*kobieta dołączyła do swoich dwóch towarzyszy i odjechała w swoim kierunku*
// Proszę wybaczyć nagłe przerwanie fabuły. Niestety miałam kilka wyjątkowo absobujących spraw do załatwienia.
"Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza, jednym jesteś ty..."
Offline
Jak wiedźmin powiedział tak Vincento, Eran i Feran zrobili. Najsampierwszy poszli do warsztatu kowalskiego gdzie spytał o starszego cechu, następnie po przeczekaniu chyba z godziny, starszy cechu zjawił się w warsztacie, ten zaś zaprowadził naszych bohaterów do kupca który zajmował się nieruchomościami.
-Witam i pozdrawiam od miszcza Letho, chciałbym zakupić jakiś budynek, dość spory najlepiej 2 piętra. Tak żeby dało się postawić karczmę, a i z dużo piwnicą. -Powiedizał Vincento patrząc na kupca od góry do dołu, po kupcu widać było że jest jak to powiedział wiedźmin "majętny"
-Witam, witam, panu chodzi o tego wiedźmina tak ? Dobrze w takim razie mam budynek dość niedaleko, każdy kto przyjeżdza do Wyzimy mija ten budynek a i dość spokojna okolica.
-W takim razie chodźmy ją zobaczyć
I poszli w czwórkę do budynku opisywanego przez kupca
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
Wkońcu dotarli do sporego dwupiętrowego budynku, weszli do niego od razu było widać że kiedyś była w nim karczma lub dom rozpusty, Vincentowi to nie przeszkadzał bo między innymi do tego miał zamiar przeznaczyć ten budynek, ale między innymi
-No, no nieźle. Jest piwnica ? -Spytał Vincento przyglądając się dobrze zaprojektowanemu budynkowi
-Pan prosił o budynek z piwnicą to i jest -Odpowedział kupiec wskazując na drzwi których nie zobaczyli na pierwszy rzut oka. W 4 weszli do piwnicy która była wielkości 1 piętra tylko było to jedno wielkie pomieszczenie, pełne szafek, jakichś sprzętów, pieca i innych gratów
-A jaka będzie cena -Spytał Vincento rozglądając się po piwnicy
-7 tysięcy orenów bez negocjacji -Odpowiedział kupiec z pokerową twarzą
-Miło się robi z panem interesy -Powiedział Vincento wyciągając dłoń do kupca. Kupiec odwzajemnił gest a następnie wyciągnął papiery o własności budynku. Wtedy Vincento wyciągnął wór z plecaka i wygrzebał z niego 7 tysięcy orenów, następnie wór ponownie schował do plecaka
-Z panem również -Powiedział kupiec po czym wolnym krokiem wyszedł mówiąc -Jakbyście czegoś potrzebowali będe na głównym placu
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
Po wyjściu Vincento i jego kompanów wiedźmin pomówił jeszcze chwilę ze sprzedawcą.
- Dzięki wiedźminie, <śmiech> chyba dam ci jakiś procent od tych klejnotów.
- <śmiech> Nie mów, że to aż tyle warte...
- Warte warte, czarodzieje sporo za to zapłacą, nie wykluczam nawet zysku w okolicach 25 tysięcy.
- Może, faktycznie, lepiej się przerzucić na kupców niż potwory, a jeśli plotki o turnieju okażą się prawdą będę ustawiony przez jakiś czas.
- Wpadnij do mnie za jakiś czas żmijo.
- Na odchodne, czemu zawdzięczam tą szczodrość?
- Po prostu, potrafię docenić wartościowych ludzi.
Po tych słowach wiedźmin wyszedł i zaczął się krzątać między straganami.
Znowu będzie chciał jakiejś przysługi, przynajmniej ma mi z czego zapłacić
Uzupełnił zapasy, upewnił się, że kaptur dobrze leży i udał się w bogatsze rejony Wyzimy, mając że usłyszy coś o turnieju...
Memento mori
Offline
Minęło kilka dni od kiedy trójka kompanów kupiłą karczmę, w tym czasie Vincento dowiedział się więcej o turnieje i kiedy się odbywa a wszyscy razem rozpoczęli renowacje starej kraczmy. Na parter dokupili więcej stolików, krzeseł i innych tego typu rzeczy które są w każdej karczmie, a na 1 piętro dokupili prycze i zrobili tam gospode. Natomiast w piwnicy przeszukali regały gdzie znaleźli stare książki i inne stary graty. Wszystko co znaleźli schowali do jakiejś klitki na strychu a regały porąbali na opał, jak już usprzątali piwnice zrobili tam następną część gospode gdzie znajdowały się 2 wielkie podłóżne stoły z ławami dla specjalnych gości.
Vincento z swojego pokoju na 1 piętrze zszedł na parter do karczmy gdzie zobaczył Erana który majstrował coś przy szynkwasie i Ferana który bajerowął 2 mieszczanki.
-Witajcie panowie, tak długo spałem
-No byku już dawno po światniu a dzisiaj otwieramy ! -Powiedział Eran który nadal robił coś przy szynkwasie
-Co tam majstrujesz ?
-A wiesz chce żeby Feran jak będzie stał za ladą to jak pociągnie za linkę to ja z kuchni podejde po zamówienie, bo nie chce mi się ciągle stać pryz okienku.
-Ciekawe może ta kobitka która nas wprowadziła do Wyzimy przyjdzie, dałbym jej wyszstko na koszt firmy ot co -Powiedizał Vincneto po czym lekko się zaśmiał -A te 2 to skąd Feran wytrzasnął ?
-On ? On załatwia nam klientów, głównie klientki na otwarcie -Powiedział Eran śmiejąc się
-W okolicy nie ma dużo karczm więc raczej spory dochód będzie. Mam nadzieje że się wszystko zwróci, łącznie na tą karczmę wydaliśmy z ponad 10 tysięcy orenów.
-A no, ale to przecie Wyzima, to przyjezdni na jarmark to armia króla, a wszyscy żreć muszą.
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
Kiedy już wyszedł z pomiędzy straganów postanowił skierować się do bogatszych rejonów Wyzimy. Minął tą samą bramę co Vincento i jego kompani wcześniej, znajomy kowal powiedział mu o trójce, którzy pytali o starszego cechu. Wiedźmin wiedział, że powinien skierować się do kupca, który najprawdopodobniej sprzedał im lokal. W drodze do ów majętnego człowieka przeszedł przez solidny kawałek dzielnicy, przy okazji mijając kilku heroldów, którzy rozgłaszali wieści o turnieju, jednak Letho potrzebował szczegółów. Zanim dotarł do kupca usłyszał o karczmie, która ma lada dzień zostać otwarta, znał ten budynek- to tu ubił ekimmę, to też domyślił się, że Vincento postanowił rozkręcić interes, znalazł karczmę wszedł z kapturem na głowie, znalazł ścianę oparł się o nią, zdjął kaptur i czekał, aż przy ladzie będzie pusto.
Memento mori
Offline
-Proszę panią otwarcie jest dziś wieczorem, nie moge pani teraz nic sprzedać -Powiedział Feran który stał za ladą i odpowiadał na pytania pewnej kobiety, z wyglądy przypominała szlachciczkę.
-W takim razie przybęde wieczorem -Powiedziała mniemana szlachciczka
Z drzwi który wyglądały jak od piwnicy wyszedł Vincento, chciał podejść do Erana który był na 1 piętrze ale kątem oka zaświeciły mu kocie oczy
-Witam panie Letho, chyba możemy sobie mówić po imieniu ? -Powiedział Vincento z nutką kurtuazji po czym podszedł do wiedźmina i rozpoczął z nim mówić
-Pewnie kupiec ci powiedział co ? Co cie tu sprowadza ?
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
-Witaj Vincento, wystarczyło słuchać ludzi, żeby wiedzieć, że rozkręcasz nowy biznes, potrzebuję informacji o turnieju i coś mi mówi, że je masz.
Gdy zobaczył Vincenta na jego twarzy zagościł lekki uśmiech i nie schodził z niej.
Memento mori
Offline
-A no mam, Jest tak Foltest organizuje turniej głównie dla swoich wojaków bo dawno nie było wojny i chce sprawdzić czy nie wypadli z formy dlatego też nagrodę dał swoitą, a dokładniej 5 tysięcy orenów - Powiedział Vincento przy czym wspomniając o nagrodzie lekko się uśmiechnął
-Sam turniej ma zaczac się jutro wieczorem chwile po tym jak skończy się jarmark a ma trwać cały tydzień. Ja się juz zapisałem, wpisowe to 50 orenów. A ty chcesz startować ?
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
-Pieniądz potrafi przyciągać, rozrywki też. Chcę startować o ile, któryś szlachetka się nie obruszy, że wiedźmina do turnieju dopuścili. Widzę, że całkiem przyjemne miejsce tutaj urządziliście i pomyśleć, że jeszcze dwa miesiące temu siedział tutaj pewien bardzo nieurodziwy wampir. Słyszałem, że otwieracie wieczorem, pewnie zostawię tutaj wszystko co zarobiłem na utopcach.
Memento mori
Offline
-Chyba poprzedni właściciel nie wiedział jak radzić sobie z wampirami, nie wiem jak go ubiłeś ale w piwnicy waliło wszędzie czosnkiem. A co do turnieju to ty tu chyba długo w mieście siedzisz i ludzie cie znają więc raczej jakiś szlachcic nie będzie chciał zadzierać z wiedźminem -Powiedział Vincento po czym dodał -Tak otwarcie wieczorem, zapraszam bez ciebie nie byłoby tego miejsca. Słuchaj no, w turnieju jak słyszałem jest kilka kategori walki czyli po 1, po 10 i po 2. Może pójdziemy razem na tą kategorie po dwa ? Na początku chciałem iść z Eranem ale on nie chce zostawiać karczmy samej swojemu bratu a tak wogólę wiedźmin i zabójca na wczesnej emeryturze i nikt nie stanie nam na drodze -Powiedział Vincento śmiejąc się
Ostatnio edytowany przez Vincento la Ran (2015-10-05 20:05:35)
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
-Ano nie wiedział, ale to teraz nie ważne, jak rozumiem to zawód zmusił cię do przeprowadzki... Na turniej chętnie pójdę, pewnie nabiorą się na "przybłędę", który stanie u mego boku. Cóż na razie powinienem iść się zapisać, a później tu wrócę i porozmawiamy, przy okazji wybadam teren.
Po tych słowach wiedźmin naciągnął kaptur na głowę i wyszedł.
Ostatnio edytowany przez Letho z Gulety (2015-10-06 16:32:05)
Memento mori
Offline
Po wyjściu Letho wszyscy wrócili do swoich obowiązków, Vin wrócił do piwnicy nie wiadomo w jakim celu, Eran zajmował się czymś przy szynkwasie a Feran flirował z mieszczankami i tak czekali do wieczora, do otwarci karczmy
Śmierć spotka każdego z nas
Offline