Reaktywacja starego, pisanego rpg ze świata Wiedźmina, prowadzonego wcześniej na facebook'u. Wprowadzono jednak kilka zmian i poprawek.
Nie jesteś zalogowany na forum.
-Ej patrz, już jest ! -Krzyknął Feran wskazując na odległa budowle w oddali.
-A no, lepiej tera wróćmy na trakt bo se nie wiadomo co ludzie pomyślą - Powiedział Eran poczym pokłusował w stronę traktu a za nim reszta kompani.Trakt jak mówił kiedyś setnik wciąż był przepełniony, czy to zwykli obywatele czy wojsko wszyscy jechali albo wracali z Wyzimy.
-Co tam tyle ludzi ciągnie to tylko stolica -Powiedział vin z pochmurną miną
-A ja wiem myślisz
Gdy już wcisneli się na trakt tępo ich podróży spadło praktycznie do zera, poruszali się z prędkością ślimaka. Przed nimi jechała 3 jeźdźców ubranych w barwy Temerskie.
-Panowie dlaczego tak dużo ludzi ciągnie do Wyzimy ? -Zapytał Vincento 3 jeźdźców
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
-... i jakby tego było mało akurat trafiliśmy na jarmak... - westchnął Heins mierząc wzrokiem mrowie ludzi zapychające drogę do stolicy Temerii.
- Chyba ze wszystkich okolicznych wsi ludzie ciągną do miasta... - odparła Anna i poprawiła się w siodle.
- Dobrze, że choć czeladź puściliśmy przodem. Kwatery będą gotowe i... - w tym momencie doszedł Bosmę, głos za jego plecami. Anna, Bosma i Heins odwrócili się jednocześnie.
- Jarmark się odbywa, człowieku. - odparła na zadane pytanie Anna, odrzucając na plecy swój warkocz. - ...a do tego jeszcze doroczny turniej. Heins odwracając się, poprawił tarczę, która mimo, że niebieska zamiast temerskiej lilii miała wymalowanego złotego gryfa.
"Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza, jednym jesteś ty..."
Offline
-Jeszcze jakiś chędożony jarmark, tego jeszcze brakowało ! - Powiedział Eran po czym splunął obok siebie
-Wie panna ile będziem jeszcze tak stać ? już bite 2 tygodnie jedziemy do tej chędożonej Wyzimy -Spytał Feran patrząc na Anne
-Trzabyło zostać w Novigradzie jak ci podróż taka ciężka - Powiedział Vincento
Feran naburmuszył się po czym spytał
-Ale byś miała utarg co nie Assire ? Gdyby nie te chędożone wiewióry. -Powiedział Feran po czym wyciągnął z juk lutnie i zaczał na niej brzdąkać
Ostatnio edytowany przez Vincento la Ran (2015-09-13 18:13:57)
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
- Nie wiem. Myślę, że nie długo. Mury miasta przed nami. - Anna wzruszyłą ramionami, jednoczeście spojrzała na barda z zaciekawieniem.
Heins dostrzegł w tym czasie, że straż miejska idzie wzdłuż zatłoczonej drogi, wyszukując co możniejszych przyjezdnych. Trójka rycerzy została dostrzeżona.
- Witamy w Wyzimie jaśnie państwa, jeśli wola państwa mińcie wozy i udajcie się od razu do bram. - rzekł strażnik i wraz z kompanem poszli dalej.
Anna już miała odjechać, ale odwróciła się do trójki i mruknęła.
- Udajcie naszą czeladź i jedźcie za nami. - skinęła głową i pokłusowała za Heinsem i Bosmą ku bramie Mariborskiej.
"Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza, jednym jesteś ty..."
Offline
Kampania bez słowa posłuchała anny i udawała ich czeladź wszystko szło gładko nikt się nie odzywał doputy Feran nie zaczął zbyt udawać.
-Jaśnie pani jaką piosenkę teraz sobie pani życzy -Spytał Feran kończąc piosenkę na swej lutni
Boże jaki idiota, nie może po prostu bez słowa za nimi jechać i pewnie będą kłopoty
Na ich szczęście strażnicy nie zorientowali się a nawet zapytali anne czy może poprosić grajka o zagranie pewnego utworu
Ostatnio edytowany przez Vincento la Ran (2015-09-13 18:51:00)
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
Całkiem skoczna melodia przypadła do gustu kobiecie. Jednak na prośbę strażnika odparła by zajął się robotą a nie mitrężył czasu na pierdoły. Ton jakiego użyła zaraz przypomniał strażnikowi, gdzie jego miejsce. Chłopina zasalutował więc przepuszczając dalej rycerzy i ich "czeladź". Ujechawszy kilkadziesiąt metrów rycerze zatrzymali się.
- Jesteście w Wyzimie jak chcieliście... - Anna zamilkła w połowie zdania patrząc pytająco na trójkę nowych znajomych - Co dalej?
Heins i Bosma mierzyli trójkę surowymi spojrzeniami.
Ostatnio edytowany przez Anna von Greiffenstein (2015-09-13 20:32:25)
"Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza, jednym jesteś ty..."
Offline
Siedział w okolicy bramy, obserwował tłumy ciągnące na jarmark. Chciał zabić czas, miał jeszcze jedną sprawę w Wyzimie, a wcześniej wybił chyba każdego utopca w wyzimskich kanałach, zdarł przy tym ze straży tyle, że więcej to by chyba tylko w Kovirze dali. Zerwał się targnięty jakąś myślą.
Mam nadzieję, że ten jełop tym razem wykonał robotę jak należy.
Jego uwagę zwrócili konni jadący wśród pospolitych biedaków, kobieta miała gryfa na tarczy.
Dziwne, nie przyjechali tu raczej na jarmark i jeszcze ten bard, Foltest pewnie coś planuje.
Stał i czekał na rozwój wypadków, nie wiedział co usłyszy. Zdjął kaptur, by nie wzbudzać większych podejrzeń.
Memento mori
Offline
-Widzisz Vin a mówiłeś że a nic się wam w kampani nie przydam -Powiedział Feran z dumą pawia
-Ha! Jak ten strażnik zaczął gadać myślałem że coś wyczuł co nie ? Feran widać przydało ci się siedzieć na tych dworach - Powiedział Eran wciąż lekko się śmiejąc
-Dziękujemy wam, tak jesteśmy w Wyzimie a to co teraz to jeszcze nie wiemy - lekko się zaśmiał po czym wznowił monolog -Przyjechaliśmy tu z Novigradu zacząć nowe życie -Powiedział Vincento z serdecznym uśmiechem na twarzy
-A komu tak wogóle zawdzięczamy pomoc ? bo wybaczcie ale herbu nie rozpoznaje - Powiedział Vincento z jeszcze bardziej serdecznym uśmiechem
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
- Annie von Greiffenstein - odparła kobieta z nutą dumy w głosie - Herbu Gryf. A to... - wskazała na brodatych rycerzy po swojej lewej i prawej stronie - Heins i Bosma, moi druhowie.
Mimo, że skupiona na rozmowie z trójką wędrowców, zauważyła kątem oka potężnego mężczyznę, który przechodził nieopodal. Zwracał uwagę bo był wielki jak góra.
Dziwak... nie chciałabym się z nim mierzyć.
- A wy? kim jesteście? I czemuście z Novigradu uszli? - kontynuowała rozmowę.
Oparła się na łęku siodła, czekając na odpowiedź.
"Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza, jednym jesteś ty..."
Offline
-Ja jestem Vincento la Ran a to Eran i Feran Dagóero, bracia -Powiedział Vincento po czym wskazał na zupełnie niepodobnych braci
Podczas rozmowy Vincento na chwile zaprzestał ponieważ popatrzał w oczy sporemu mężczyźnie nieopodal, znał ten wzrok i wiedział kim on jest, lecz po chwili wznowił opowieść.
-A z Novigrad ujechaliśmy ponieważ tam nie najlepiej się dzieje, wszędzie panoszy się straż świątynna nawet pierdnąć nie można, dlatego żeśmy wyjechali, przy okazji sprzedaliśmy pewien biznes za bardzo dobrą cene -Vincento uśmiechnął się lekko po czym wznowił -A tak z innej beczki, wiecie po ile w Wyzimie chodzą kamienie szlachetne ? I jeszcze co pani robi w Wyzimie ? bo nie sądze żeby pani na jarmark przyjechała - Zaśmiał się po czym znowu popatrzał na sporego mężczyne czekając na odpowiedź
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
Czasem lepiej zostawić sprawy swojemu biegowi.. Uśmiechnął się do swoich myśli, po czym ruszył w kierunku spoglądającej na niego grupki.
-Wybaczcie państwo, ale usłyszałem waszą rozmowę
-Ukłonił się jak wymagała tego etykieta( jak zwykle bardziej w kierunku damy), choć w połączeniu z jego posturą mogło to wyglądać komicznie.
Szlag by trafił te utopce
-Widzicie waszmości król Foltest najwyraźniej wyjechał, co oznacza, że nikt nie panuję nad sytuacją, to też z kosztownościami radzę się nie afiszować, jeśli waszmości sobie życzą mogę wskazać kram w którym można dostać sporą sumkę za ów kosztowności.
Zbeształ się w myślach, za w jego ocenie, za dużą kurtuazją, ale takiego zachowania wymagało jego wcale nienajlepsze położenie.
Na umyślnie nie narzucał się damie z gryfem w herbie, każde jego słowo mogło zniechęcić ją i jej druhów do niego, a tego nie chciał.
Ostatnio edytowany przez Letho z Gulety (2015-09-14 20:07:17)
Memento mori
Offline
-Pierwszy raz widze tak kurtuazyjnego wiedźmina -Powiedział Vincento z lekkim uśmiechem na ustach
-Chętnie sprawdzę ten kram lecz najpierw chciałbym dokończyć rozmowę z piękną panią
Ciekawe co taki wiedźmin robi w Wyzimie, pewnie oczyszcza kanały z utopców lub poprostu morduje inne monstra
-A tak z ciekawości pana spytam jakiego pan cechu ? -Zapytał Vincento ponieważ nie widział medalionu
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
Wykonał lekko przepraszający gest w kierunku damy, po czym wrócił wzrokiem do uśmiechniętego jegomościa
- Jestem z cechu żmii, zaś to, że nie noszę medalionu jest poniekąd związane z moją kurtuazyjnością. To jednak temat na inną rozmowę
Czuł, że nie powinien, na razie, mówić więcej.
Zgodnie z nawykiem obserwował wszystkich wokół.
Memento mori
Offline
- Król ogłosił turniej. - brzmiała odpowiedź na pytanie Vincenta. - A rycerz winien w szranki stawać by sprawności i odwagi swej dowieść oraz chwałą się okryć...
Zamilkła gdy potężny człowiek, którego wcześniej zauważła podszedł bliżej, wyprostowała się w siodle. Uniosła lekko kąciki ust w nieznaczym uśmiechu i pozwoliła wymienić kilka zdań trójce wędrowców z wiedźminem, nie odzywając się.
Wiedźmin... to wiele tłumaczy. Również hmm jego budowę. Nienaturalny wręcz rozrost mięśni. wzdrygnęła się lekko milcząc.
- Mistrz ma rację - do rozmowy wstącił się natomiast Heins, patrząc na wiedźmina - Uważajcie z kosztownościami i albo je sprzedajcie albo oddacie w depozyt. W Wyzimie łasych na łatwy zarobek nie brakuje.
Ostatnio edytowany przez Anna von Greiffenstein (2015-09-14 20:54:48)
"Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza, jednym jesteś ty..."
Offline
Po prostu świetnie, turniej sobie umyślili, a ja muszę latać za utopcami, jak jakiś hycel, w dodatku ten burdel panuje tu na co dzień.
Nie zwrócił uwagi na wzdrygnięcie pani z gryfem na tarczy, zwrócił się do patrzącego nań rycerza.
-Zbrojnych raczej nie ruszą, nie ma obawy, zaś co do bardów miałbym pewne wątpliwości.
-Do Vincenta: Jak mówiłem jeśli będziecie potrzebowali pomocy, chętnie jej udzielę.
Memento mori
Offline
Heins uśmiechnął się nieprzyjemnie.
- Może jakiś głupi się znajdzie... -mruknął rycerz, a jego towarzysz wyszczerzył wilczo zęby w uśmiechu.
- Panowie... - Anna spojrzała po nich -... zachowujcie się. Jesteśmy w stolicy. Trochę manier.
- Oj Anuśka, Anuśka... - Bosma spojrzał tylko na Annę i razem z Heinsem odjechali na bok cicho ze sobą rozmawiając.
- Długo na szlaku? - kobieta wreszcie zwróciła się do wiedźmina.
"Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza, jednym jesteś ty..."
Offline
-Dłużej niźlibym tego chciał. Miałem nadzieję znaleźć tu chwilę wytchnienia, niestety nie było mi to dane, przynajmniej na razie. Może mi pani powiedzieć coś więcej o wspomnianym turnieju?
Nie silił się na zbytnią uprzejmość, przeczył stereotypom mówiącym o nieokrzesaniu wiedźminów, a przeczenie ów stereotypowi mogło ściągnąć na niego kłopoty.
Ciekawe czy jaka stolica, takie rycerstwo? Zobaczymy
Memento mori
Offline
- Cóż przeznaczenia nie zmienisz. - westchnęła - A turniej, ot nic nadzwyczajnego. Kilka konkurencji... - spojrzałą na miecze wiedźmina -... ale i coś na miecz półtoraręczny również się znajdzie. A co wiedźminie, czyżbyś był zainteresowany? - uniosła brwi zaciekawiona.
"Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza, jednym jesteś ty..."
Offline
- Być może, przydałaby mi się odmiana od tutejszych utopców, król może jednak wahać się z pozwoleństwem na udział w turnieju, wiedźmin pośród kwiatu rycerstwa temerskiego wyglądałby nieco dziwnie, nieprawdaż?
Pohamował się z docinkiem, uznał, że ewentualnie działanie będzie lepszym wyjściem.
W czasie rozmowy tłumek zmalał dość znacznie.
Memento mori
Offline
Kobieta uśmiechała się.
- Jako równy z równym z pewnoścą dziwnie. Kwiat rycerstwa? Co przez to rozumiesz? Umiejętności? Wysokie urodzenie? Może to i to. Jednak... - znów pochyliła sie w siodle - Ty przerastasz nas umiejętnościami, my ciebie urodzeniem. Bilans? Remis.
"Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza, jednym jesteś ty..."
Offline
Mignął w podzięce, jego uśmiech nie należał do urodziwych to też nie chciał go czynić.
Widzisz pani umiejętności bardziej od urodzenia liczą się w walce, jednakże na dworze królewskim, urodzenie ma większą wagę. Być może ujrzysz mnie na turnieju, choć nie uważam tego za zbyt prawdopodobne.
Nie mógł dłużej się pohamować, obawiał się reakcji rozmówczyni, daleki był od chęci robienia sobie wrogów.
Ostatnio edytowany przez Letho z Gulety (2015-09-14 21:52:46)
Memento mori
Offline
Przysłuchiwał się rozmowe wiedźmina z anną po czym zapytał
-Czy aby każdy może wziąć udział w tym turnieju ?
-Co myślisz że jak bard to nie wysoko urodzony byłem na każdym dworze w Królestwach północy, a do tego... -Powiedział naburmuszony Feran lecz przerwał mu jego brat
-Cicho bądź Feran myślisz że dla żołdake ważne jakich królów nie znasz ? -Powiedział Eran po czym spytał annę
-No właśnie panienko każdy może wziąć udział w turnieju ? I jest może jakaś nagroda ?
A ten jak zwykle o pieniądzach, przydałyby się mimo tej sakiewce diamentów która pewnie szybko zrobi się pusta
-A co do pana wiedźminie ochrony nie potrzebuje -zaśmiał się lekko po czym dodał -Bardziej przydałby mi się ktoś w rodzaju przewodnika w Wyzimie, rzadko bywałem w stolicy a jak już to dawno temu i musisz mi jeszcze pokazać ten kram
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
Patrzcie państwo jakiej to światowej sławy bard mi się trafił, może jeszcze mistrza Jaskra przyrówna do roli żaka z akademii w Oxenfurcie?
-Nie miałem zamiaru obrazić kunsztu jaśnie pana, jednak lutnia może ucierpieć jeśli waćpan chcę wziąć udział w turnieju, radzę znaleźć jakąś alternatywę dla niej.
Po tych słowach zaśmiał się krótko.
Co do kramu, to go oczywiście pokażę, a przewodnika również mogę znaleźć.
Ostatnio edytowany przez Letho z Gulety (2015-09-15 19:21:03)
Memento mori
Offline
-Od kiedy ja chce startować w turnieju ?! -Naburmuszył się Feran po czym dodał
-To mój brat i Vincento chcą brać udział w turnieju ty ty... -Nie dokończył
-Pan lepiej uważnie słucha bo może panu to zaszkodzić w fachu, zabije pan 100 utopców za 1 denara bo usłyszał pan 100 denarów -Powiedział Vincento po czym pomyślał
Przecie ja i Feran mamy zupełnie inne głosy, ale śmiesznie by było zobaczyć Ferana w pełnej zbroi i mieczu u ręki
Zaśmiał się lekko do swoich myśli po czym powiedział
-Ale chętnie bym zobaczył jak Feran tłucze żołdaków lutnią -Powiedział Vincento po czym dość wyraźnie się zaśmiał a wraz z nim brat Ferana
Śmierć spotka każdego z nas
Offline
Waćpan tak nie wrzeszczy, bo przy okazji sam ogłuchnie. Do turnieju wracając pewnie znajdzie tam pan miejsce jako jeden z licznych grajków, a i słomianych chochołów do okładania lutnią nie zabraknie.
Zbliżył się do jeszcze bardziej do Ferana.
Mistrz niech uważa, żeby pod wpływem zapału twórczego nie wjechał w gniazdo nekkerów, bo nie zawsze się znajdzie wiedźmin, który uratuje z opresji za oberżniętą koronę i radzę nie wychodzić wieczorem, żeby waćpanu czarny kot drogi nie przebiegł przypadkiem.
Memento mori
Offline
[ Wygenerowano w 0.069 sekund, wykonano 11 zapytań - Pamięć użyta: 1.85 MB (Maksimum: 2.19 MB) ]